wtorek, 3 listopada 2009
serce
Myślę sobie, że życie może być przewidywalne, bądź zupełnie nieprzewidywalne; w zależności od tego w jaki sposób się je przeżywa. Gdy życie przyniesie zaproszenie, szepcząc: "kochaj mnie" to co odpowiedzieć? Ile razy jak dotąd pobiegło się za kolorami, ile razy serce mocniej zabiło, i jak bardzo zatapiało się ono w niewyrażalnej głębi doświadczenia. A ile razy spażyło się ono niechcący, bardzo niechcący? Wciąż uczy się ono kochać i być może mądrzejsze, co nie znaczy, że twardsze, wciąż chce pobiec za kolorami, za szybszym tętnem, pragnie kochać bez względu na wszystko. Kochać, nie zadając bólu, kochać będąc wiernym, kochać bez winy. Bo takie jest serce, wyrywa się, dawać się chce, pozwalając życiu zarówno objąć się, jak i być dźgniętym. To jest nieprzewidywalne wszystko. A to, co przewidywalne jest, to być może jest bezpieczne, stonowane, umiarkowane, nietknięte, przeżywające czas bez boleśnie. Nie wiem. Być może ..... nie wiem tego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Też nie wiem ale podświadomie czuje, że to biegające serce pozwalające pójść za tym co nieprzewidywalne i tak kochać, chyba bardziej pozwala mi stawać się człowiekiem...
Przewidywalne życie wcale nie oznacza, że przeżywa się czas bezboleśnie.
Być może.
Człowieku XXI kim jesteś ty?
:)
Prześlij komentarz