wtorek, 31 marca 2009

z IRL do PL

Poprzedni moj tydzień intenswywnością przebił wszelkie inne tygodnie, a to z racji czysto akademickich. Otóż mając w perspektywie wyjazd do Polski musiałem napisać i oddać kilka prac w liczbie ok. 7. Jedne były trudniejsze inne nie tak bardzo. Satysfakcję miałem ogromną, że wszystko się udało. W czwartek ostatnie dla mnie zajęcia w szkole, w piątek przylot do Dublina starych kumpli Kaliny i Przemka, nocne spory, debaty, brak powietrza od dymu, w szklance Jameson w colą. Ileż razy sie już spotkaliśmy, tyleż razy spieraliśmy się na tematy wiary, kościoła, Boga - i zawsze na poważnie. Przerywnikami krótkimi skręcaliśmy nieco na inne tematy, by po chwili znów spierać się o historię kościoła, o wizytę papieża w Afryce, o chrześcijaństwo itd. Nieważkie sprawy. W sobotę natomiast właśnie dzięki starym kumplom, mogłem się wybrać z kilkoma przyjaciółmi na koncert Lao Che. Potem nocna przejażdżka do mieszkania Kolków, do Donabate pod Dublinem a raniuchno świeżuchno odwózka na lotnisko i wylot rankiem do Krakowa. W samolocie grupka kibiców wracających z meczu Polska - Irlandia Północna sympatycznie upiększała atmosferę cichego, bezszelestnego zazwyczaj lotu samolotem. Kraków deszczowy. Spotkanie z przyjaciółmi na Małym Rynku, obiad, pogaduchy i wyjazd A4 do Gliwic do Rodziców i do braciszka z żoną. Gliwice deszczowe, ale spotkania z bliskmi za to bardzo słoneczne. Powrót do Krakowa i rano pociągiem do Gdyni, gdzie obecnie jestem. W czwatek zaczynam rekolekcje dla młodzieży, gimnazjum i liceum. Jak będzie, się okaże. Póki co składam w pewiem porządek zebrane w przeciągu wielu miesięcy myśli, pomysły, wyrazy. W tej chwili słucham sobie "Alpha i Omega" i wkręciołka w dub-trans uskuteczniam - ów kręciołek zbiera w kupkę rozproszone jeszcze moje myśli. A kto może, proszony jest modlitwą o wspieranie mnie w tych dniach. Dziękuję. Po rekolekcjach natomiast powrót na ziemię śląską i wejście do studia na 6 dni a tam dźwięki, dźwięki, przyjaciele, ekspresja, mniam, mniam. AAO ponownie spotyka się w studio. Tym razem, mam nadzieję, do studia będzie mógł zawitać nasz stary niedźwiedź, Wally, a może także i inne osoby, żeby wspólnie coś wykombinować.

4 komentarze:

A. pisze...

Trzymam kciuki by wszystko się udało, zarówno rekolekcje jak i nagrywanie płyty (którą mam nadzieję, kiedyś posłucham).
Udanego pobytu w Ojczyźnie ;)

zagubiona pisze...

jej co za niespodzianka przyczytać takie słowa ;D
Może w drodze powrotnej tez Ks odwiedzi dom? i moze przy okazji kopernik hehe ;)
Powodzenia w Prowadzeniu i Nagrywaniu ;)
Pozdrawiam

olaa pisze...

Teraz jest Ksiądz jakoś na obrzerzach Gdańska, a jak pociąg się spóźnił to może i nawet u nas we Wrzeszczu!!
Gdańsk dziękuję za te pare godzin i pozdrawia!

kolobky pisze...

Prawie zawsze w odniesieniu do Gdańska, Sopotu i Gdyni używałem zwrotu "Trójmiasto". Sopotu kojarzę jedynie z molo, na którym w 1986 pierwszy raz w życiu na własne oczy zobaczyłem punka z zielonym, postawionym sztywno irokezem i zdębiałem z zachwytu. Gdańsk kojarzyłem ze starówki i z fontanny Neptuna, a o Gdyni nic prawdę mówiąc nie mogłem powiedzieć, poza tym, że młodym jest miastem. Teraz wiem, że o Gdańsku i Gdyni trzeba mówić osobno. A Sopot..... zatrzymam się na roku 1986....
Pozdrawiam bardzo Magis gdański i gdyński. Było bardzo dobrze podczas rekolekcji...