sobota, 7 marca 2009

grzech

Ni stąd ni zowąd
tak przynajmniej na pierwszy rzut oka się wydaje
Nagle zacieśnia się horyzont myśli
i całe jestestwo w dziwny sposób streszcza się w wizji jaka się wówczas narzuca.
Zatrzymując się nad tą wizją, czuć coś takiego, co przypomina czarną dziurę,
która wysysa moją siłę oporu, tak że staję się uległy i mniej odporny i podatny na sugestię, na kłamstwo.
Bezwolny

- i widzę, że owoc jest miły dla oczu i nadaje się do zdobycia wiedzy -

Owa dynamika nauczyła mnie być nieufnym wobec tych momentów. Napięcie jednak, jakie się wzmaga wyostrza mój zmysł i choć tak samo zawsze tracę siłę, by stawić opór, to nie tracę świadomości tego, co się dzieje. Grzech rośnie w siłę niezależnie ode mnie, wyrasta nagle i przylepia się do mnie. Wsysany jestem z jednej strony, to czuję - to jest jak obstrzał gdzie w jednej chwili bomby spadają na mnie.
Ale wyczołguję się z tej pułapki. Próbuję się wyczołgać. Jeśli padnę, to na pewno nie w tym momencie - to już pachnie zwycięstwem......

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

"Owa dynamika..."
od razu widać, że jezuita,
ehh stęskniłam się za tym słowem ;P

Pozdrowienia z Gdańska!