poniedziałek, 23 marca 2009

no to klapa


Chroni mnie moja kurtka przed zimnem. Skóra, którą mam od kilkunastu lat. Na jej klapie wpięte znaczki CRASS, CONFLICT oraz IHS. Nieraz znajomi pytają skąd takie dziwne połączenie.... Crass i Conflict od 20 lat są obecne w moim życiu, bardzo, bardzo lubię. Ponadto Crass, hm.... paradoksalnie nabiera dla mnie wartości fakt, że rozpadli się poddając się naporowi własnych wątpliwości. Przestali grać, gdyż jako zespół po siedmiu latach aktywności nie wiedzieli w jakim kierunku pójść dalej. Przekonuje mnie to o wiele bardziej niż ich teksty, w których jasno i zdecydowanie przedstawiali siebie i swój punkt widzenia. Conflict.... co za muza. Ich płyta "The ungovernable force" to najwyrazistszy punk jaki dotarł kiedykolwiek do mych uszu. A nadto, hm, nazwa Conflict ma dla mnie podwójne znaczenie; otóż przekonany jestem, że wielkie, poważne, prawdziwe rzeczy wyrastają z konfliktu. To taka moja własna duchowa interpretacja stanu wyrażającego napięcie, siłę, targanie się, konfrontacje, pragnienie zmiany. IHS....no tak, tak, z Chrystusem związałem moje życie, chwyciłem się Go jak tonący brzytwy, jak pijany płotu. Wplątałem się w Niego a On wplątał się we mnie. Z tej więzi wyrasta życie, które kocham.

Brak komentarzy: