Rok 2003.
Metallica próbuje nagrać kolejny album. Całe to przedsięwzięcie ma raczej charakter terapeutyczny, uwalniający muzyków z napięć, pretensji, żalów, a także uzależnień rozmaitych, które się nazbierały w zespole przez lata wpsólnego grania. Nagrywanie trwa ok. dwóch lat i odbywa się ono bez basisty, który odszedł z kapeli zanim ona weszła do studia. Partie basowe są tymczasowo nagrywane przez producenta zespołu. W końcu, w perspektywie koncertów, które po trzyletniej ciszy mają szanse być zagrane, zespół postanawia wyłonić z przesłuchań nowego basistę. Fragment filmu, który mnie rąbnął silnym brzemieniem, przedstawia Roberta Trujillo, który po tym jak się zaprezentował, został nowym basistą formacji Metallica.
- to co gramy?
- mógłbym sprobować zagrać "Battery" (kawałek z roku 1986)
- "Battery"?
- Yea
- przy tej szybkości, zamierzasz grać palcami?
- Yea
- Battery.....hua
Nie jestem fanem metalu, wciąż kocham punk, ale ucho nieraz wykracza poza bariery i gusta. Moc jest mocna a energia jest energetyczna.
środa, 18 lutego 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
 
 
3 komentarze:
o matko...to już nie na moje ucho ;)
Tak, z tym basistą grają Battery i inne kawałki o wiele bardziej energetycznie.
He, he. Ze 20 lat temu, kiedy moi koledzy z klasy, pożyczali mi kapele metalowe, poznałem brzmienie załogi J. Hetfilda. Ale coż .... w owym czasie punk was't dead, więc tylko rzuciłem uchem na kilka płyt i tyle było mojego metalu. Na wszystko, tak sobie spokojnie myślę, przychodzi moment odpowiedni. Dziś utwory "Fade to black", "Unforgiven", "Battery" czy "Until it sleeps" brzmią w uchu swojsko i podobają mi się jak piernik. Cieszę się sobą odkrywając nowe dźwięki i czerpiąc z nich smaki-nie-byle-jaki.
Czoło, tańczę na uszach w koło.
Prześlij komentarz