sobota, 1 listopada 2008

strzały z nikąd

Niemiecki filozof, Leibniz, postawił pytanie: "Dlaczego istnieje raczej coś, aniżeli nic?". Trafiają mi się nieraz momenty, w których staję przed pytaniem: "Czy lepsze jest raczej coś, aniżeli nic?".
Obciążony nieokreślonością, czuję jak ciało moje jest w stanie jedynie wyłożyć się na wznak i leżeć bez ruchu; duch wówczas doświadcza pustki. W tej próżni jak cymbałek nieśmiało dochodzi do głosu pytanie: Czy lepiej jest w tym momencie robić cokolwiek, czy nic, nic, nic? NIC jest nieznośne. NIC jest pełne treści; paradoksalnie. Cymbałek pustki spotyka się z modlitwą: "Boże, piernika, co robić? Mam próżnię". Dotknięcie pustki jest niewygodne, wywraca, zdmuchuje domki, ogałaca. Zostaje mur prawdy. Co robić? Co robić? Co robić? A dlaczego chcesz coś robić, czy musisz coś robić? - z drugiej strony rozbrzmiewają inne cymbałki. Oto konflikt dwóch orkiestr, które coraz głośniej zaczynają, bez nut, uderzać w coraz mocniejsze dzwony. Ho, ho, nie łatwo jest pozwolić sobie, bez narzucania na siebie kolejnych myśli, imperatywów, muszeń, wątpliwości, po prostu tak sobie leżeć. Nie łatwo, bo zaraz niczym gromada komarów na lustro jaźni, która nie potrafi być niezmącona, siadają tego typu mentalne zaczepki. Przypomina mi się w tej chwili fragment tekstu Crass, w którym na setki pytań odnośnie tego, jak żyć poza systemem, pada odczepna odpowiedź: "And what if I told you to Fuck Off?". A co jeśli bym na wszystkie moje cymbały brzmiące mi w głowie, odpowiedział Fuck off.
- Ale czy naprawdę chcę posłuchać pustki?
- Czy nie chcę przed nią uciekać, nawet jeśli nie w działanie, to chociaż w myślenie?
- Czy nie chcę przed niczym się chować?
- Jak się to robi?
Samo leżenie nie wystarczy, bo komarów już całe stado. I znów mogę sobie odpowiedzieć Fuxx off. Ale moment, moment! Czy to ja myślę te myśli, bo chcę, czy myśli te same się myślą, niezależnie ode mnie? Czy to są rzeczywiście moje myśli? Ooooo, dość tego!
Kończąc to rozważane, które wyszło z próżni, chcę zacytować inny tekst, innej kapeli, Rudimentary Peni, wywodzącej się z wczesnego ruchu anarcho/punk z UK. Uch.... o tej grupie jest co pisać, bazując jedynie na ich tekstach; może kiedyś będę miał w sobie na tyle przekonania, by się tego podjąć. W każdym razie, teraz tylko jeden tekst....

Z pustki ukształtowane jest łono
pustka jest w człowieku

Brzmi jak buddyjskie przysłowie, tyle że w buddyjskiej wersji jest wyczuwalny pewien optymizm, gdyż - może się ktoś spotkał z tym powiedzeniem buddyjskim - mówi się że: pustka jest formą, forma jest pustką. Pustka zatem nie jest czymś innym od formy. Wracając jednak do zacytowanego wyżej tekstu: gdyby słowo "pustka" (w ang. jest "void") zastąpić słowem "próżnia, otchłań", to kontekst nabrałby lekkiej grozy. Nie dziwię się. Bojaźń i drżenie, potrzask metafizyczny, strach egzystencjalny, to zestaw określeń, które mogą mówić o doświadczeniu czegoś, co nie mieści się w głowie, a co głowa różnymi sposobami próbuje TO COŚ ogarnąć.

Gdy Jezus po chrzcie w Jordanie udał się na pustynię, był sam. Po jakimś czasie, głosy, które do niego dochodziły zaczęły uderzać w jego tożsamość, dręczyły jego tożsamość, kwestionowały ją: "Jeśli jesteś Synem Bożym, zamień te kamienie w chleb". Gdy Jezus został przybity do krzyża, był sam (Boże mój, czemuś mnie opuścił), i znów głosy, które do niego dochodziły, uderzały w jego tożsamość, dręczyły ją, kwestionowały: "Jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża". W przypadku głosów na pustyni Jezus odpowiada słowami Pisma, a w przypadku krzyża? W jaki sposób odpowiada? Także słowami Pisma, lecz..... tu jest chyba coś więcej, tu jest przybicie, trwanie - nieruchomość i jednoczesne zapadanie się w pustkę (otchłań). Nawet gdy udam się do Szeolu, Ty już tam jesteś (psalm 139), stąd być może Jezus wypowiada słowa: "W Twoje ręce oddaję ducha mojego"
wiedząc?
a może tylko ufając?
a może tylko przeczuwając?
a może tylko pragnąc? przejść przez ciemną dolinę, bo Ty tam jesteś (psalm 23).
Czy Dawid, który pisał te psalmy..... skąd on to wiedział? Przeżył to?

Czy te doświadczenia nie wydają się być czymś znanym, chociaż w namiastce....? Na jednym z wykładów usłyszałem pełne powagi stwierdzenie profesora: "Kto wejdzie w pustkę, lub inaczej - do kogo wejdzie pustka, ten doświadczy jak wypadają mu z ręki argumenty, doświadczy jak zawala się to, co wydawało mu się, że wie.....
Co z tym zrobić ?
Co dalej?
Ten, który w to wejdzie, sam sobie musi na te pytania odpowiedzieć".

Jest film Total eclipse, pani Agnieszki Holland, opowiadający o dramatycznej przyjaźni między dwoma poetami, Paulem Varlaine i Arturem Rimbaud. A w nim są dwie sceny, które w jakimś stopniu wyrażają ich doświadczenie granicy, ich wejście w granicę, ich otarcie się o pustkę. Obaj doświadczyli niemocy, więzienia niemocy. A. Rimbaud jest w biliotece, P. Verlaine jest w więzieniu. Wybrałem te sceny jako ilustracje....

3 komentarze:

hard 1Kor13 pisze...

rozumiem, w chwili w której się znajduję jestem tylko tyle powiedzieć, napisać, pomyśleć...
bardzo dobry tekst trafiający w istotę nie-rzeczy.

hard 1Kor13 pisze...

*w stanie

kolobky pisze...

burza i wytchnienie
wytchnienie i burza.
Po deszczu jest Słońce.

Hard 1Kor13, bo życie jest jak Powstanie Warszawskie.....