niedziela, 5 października 2008

mów do mnie, mów do mnie. Chcę słuchać

Niemiły temat został mi nasunięty....
Wracałem dziś z mszy polskiej, z naszego jezuickiego kościoła w centrum Dublina, po drodze wstąpiłem do ksiegarni, gdzie kupiłem książkę o basiście zespołu Sex Pistols, znanym pod pseudonimem Sid Vicious. Wyszedłem z księgarni i trafiłem wprost na manifestację w obronie zwierząt wykorzystywanych w laboratoriach do różnych badań, oraz wykorzystywanych do wyrobu futer. Kilka setek ludzi, niosąc transparenty, zdjęcia, i wznosząc okrzyk: There is no excuse for animal abuse, szło główną ulicą miasta. Stanąłem wryty. Szli ludzie w różnym wieku: pani w zielonych gumowcach z psem, pan w wieku mojego taty, rodzice z dziećmi. Szedł ktoś w wieku ok. 40 lat w koszulce Crass, ktoś inny w tym samym mniej więcej wieku z wielkim "A" w kółku na plecach. Stałem. Stałem i oczy miałem wilgotne. To jest mój świat, pomyśłałem. Wszystko jest moim światem, pomyślałem. Zrozumiałem sens manifestowowania, stawania w obronie słabszych, wyrażania opinii, dzielenia się tym, czym się żyje. Kilka setek osób, prawdopodobnie nie wpłynie na decyzję, która poprawiłaby los zwierząt (w samej Irlandii, jak głosił jeden z transparentów, w laboratoriach cierpi 70 000 zwierząt. Sama, maleńka Irlandia. A w USA ile? A w Chinach ile?) Zrozumiałem, że największe i najważniejsze decyzje dokonują się w sumieniach jednostek. I o to chodzi. Manifestacja owa już przynosi plon obfity.... bo ja zostałem ruszony, serce tknięte, a sprawa, do której nie przywiązywałem wagi, zaczęła drążyć moje człowieczeństwo. Myślę o tym w tej chwili, wciąż o tym myślę. Wszedłem na strony internetowe ukazujące problem w całym, okrutnym kontekście. Przerażające obrazy, przerażające fakty. Ja nie wiem doprawdy czy te wszystkie badanie są potrzebne, nie wiem czy można ograniczyć je, czy nie można. Nie wiem tego jeszcze. Ale wiem, że zostałem tym poruszony, zostałem poruszony obrazami, które ukazały człowieka jako istotę pozbawioną serca.

Rok 1986, ukazuje się w Anglii płyta zespołu Conflict zatytułowana "The Ungovernable Force", na której, między innymi, znalazł się utwór zatytułowany This is the A.L.F. (Animal Liberation Front). Tutaj do tego utworu, punkowego, ostrego, mocnego, jednym słowem adekwatnego do problemu jaki przedstawia, dołączono obrazy. Szokujące. To jest także mój świat, jestem w nim. Co mogę zrobić? Co mogę zrobić już teraz, w tym momencie....?
Poniżej ostatnie cztery wersy tego utworu:

Zacząć od ochrony słabych, bezbronnych, zwierząt, chorych, niepełnosprawnych.
Współczucie i uczucia są naszymi najważniejszymi wartościami.
Jeśli je utracimy, utracimy także życie w nas samych.
Uczuciowcy? Chuligani? Maniacy?

Conflict, This is the A.L.F.

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Najgorsze jest to, że duża część z tych ludzi, którzy tak stają w obronie zwierząt nie widzi problemu w zabójstwie nienarodzonych dzieci. Nie, żebym uważał, że męczenie zwierząt jest dobre, ale świat stoi na głowie.

kolobky pisze...

Baranku, być może każdy widzi, na co mu oczy i serce pozwalają....
Ci ludzie widzą jedno i reagują na to, kierując się, jak wierzę, miłością.
Wiemy, że świat stoi na głowie..... Dlaczego jednak ja i ty nie wyjdziemy z transparentami, by mówić głośno o zabijaniu nienarodzonych dzieci? Mamy przekonania, lecz co dalej teraz z nimi zrobić?

Anonimowy pisze...

Są ludzie, którzy wychodzą z transparentami w ich obronie. W USA ciągle się coś takiego dzieje. W Europie też są ludzie, którzy stoją przed klinikami aborcyjnymi i próbuję uświadamiać wchodzące do nich kobiety, że mają zamiar dokonać zabójstwa. Pamiętasz co z tego czasem wynika? Rozdmuchana przez GW sprawa małoletniej dziewczyny sprzed paru miesięcy. Sprawa Pani Alicji Tysiąc i ks. Marka Gancarczyka - redaktora Gościa Niedzielnego, który napisał, że mama walczy o prawo do zabicia swojego dziecka, za co został pozwany do sądu. Nie wierzę w siłę demonstracji, nie wyjdę z transparentem, żeby jacyś pseudo dziennikarze przekręcili moje intencje i słowa, wyrwali je z kontekstu i wsadzili w inny. Ale masz rację: pytanie pozostaje - co zrobię? Może zaśpiewam o tym piosenkę? Powiem kazanie? A może tylko będę się modlił i wspierał tych, którzy wiedzą, co mają robić? Dobrze, że stawiasz takie pytania. Ty sam poruszasz w tekstach AAO ten temat - myślę, że to jest dużo więcej niż transparent na ulicy.

Anonimowy pisze...

Dzieki Baranku, dzieki. Woj, nie zajmuj się zwierzątkami, masz robioć większą robotę, ale się może myle. mały ojciec

kolobky pisze...

Grześ, ja przecież chcę robić większą robotę. To wszystko jest "większa robota".

Anonimowy pisze...

Frank E. Peretti "Prorok" baaardzo polecam.

A co ja moge zrobic?Szcerze modle się , ale denerwuje mnie czasem ze tylko sie modle,a moze poprostu nie wierze tak bardzo jak powinnam w siłe modlitwy.

A. pisze...

ojej, jak sobie pomyśle, że mój piesek miałby być obiektem jakiś eksperymentów to mi się serce kraje, bo przecież to taka niewinna istota, brr.

Anonimowy pisze...

kilka setek? w polsce na ogólnopolskie demo przychodzi najwyżej kilkadziesiąt osób. ciągle ci sami.
reszta odwraca głowy, inni wyśmiewają. nieliczni zatrzymują się i wyrażają poparcie.
'większa robota' - czym ona jest? nie mam pojęcia, nie znam być może jawnej misji. dlatego proszę o wyjaśnienie.
a transparent na ulicy i piosenka według mnie mają taką samą wartość. to inicjatywy, działanie. owszem; odmienne w wyrazie, przynoszą inne rezultaty. i trafiają w różne miejsca. jednak jest to pokonanie bezczynności i często sprzeciw.
kiedy spotykam miłośników zwierząt, którzy przejmują się ich losem, a mimo to nic nie robią, wzbiera we mnie złość.
zwierzęta krzywdzone przez człowieka, zabijane dla niego, nie potrzebują pustych słów rzucanych na wiatr, nie potrzebują modlitwy, tylko działania. należy wyjść z domu.
pozdrawiam. diuna

kolobky pisze...

Witaj Diuno, witaj.
Każda inicjatywa może być działaniem i każdy może wybrać taką, która odpowiada jego wrażliwości, możliwości i pewnie kilku innych jeszcze uwarunkowan. Także modlitwa, jako szukanie odpowiedzi "jak" zadzialac jest inicjatywa dobra, pozyteczna. Demonstracja jest jedna z form.

"Wieksza sprawa".... Crass mi sie przypomina i slowa: "Pytasz co mozesz zrobic dla milosci, czy to, czy tamto, czy cos jeszcze innego... Dla milosci po prostu zrob wszystko". To jest moje rozumienie "wiekszej sprawy" choc nie moje jest to okreslenie. Wszystko dotyczy "wiekszej sprawy" czyli kochania we wszystkim. Ile z tym sie wiaze napiec, stresu, rozczarowan itp. spraw....to juz wiem, ale wiem zarazem, ze to ma sens. Ze tylko to ma sens.