piątek, 10 października 2008

Głębia przyzywa głębię hukiem swych wód

Moi drodzy, jestem dumny z siebie. Jestem zadowolony z siebie. Mam satysfakcję. Dziś, przed momentem, ukończyłem wszelką pracę nad utworami Against All Odds do płytki DeProfundis. Zanim zrodził się tytuł płyty, od wielu miesięcy, żmudnie probówałem uchwycić to, co się działo we mnie, ku czemu byłem prowadzony. Ziemie, do których dotarłem były słone, nieprzyjazne, cierpkie. Wędrówka ta, w dziwny sposób zaczynała być uciążliwa. Cała ta uciążliwość została wyrażona w tekstach i w muzyce. Kiedy zaczyna się podróż w nieznane, nie zna się czasu dotarcia na miejsce; to frustruje, napawa lękiem, straszy. Pierwsze muzyczne motywy do nowej płyty powstały już rok temu, powstały i czekały na słowo. Słowo zaś rodziło się bólach i w konfrontacjach z prawdą i z nieprawdą o sobie. Ostatnie bitwy toczone były na piaskach pustyni Negeb, dosłownie, bowiem w lipcu byłem w Izraelu, i tam dojrzewała większość, spisanych już tekstów. Studio nagrań miało być tylko konkluzją do przebytej drogi. Ale nie było, bowiem od momentu nagrania wszystkich dźwięków, do chwili wypalenia pierwszej CD, upłynęły prawie cztery mięsiące. 100 dni zmagania się z tym, co zostało nagrane, i pytania: "Jak to złożyć do kupy, jak nadać brzmienie, jak poustawiać?" Wspomnę, że gitary nagrałem w Rzymie i jakość ich była makabryczna. Do tych gitar dograno perkusję i głosy. Wszystko wydawało się mieszaniną dźwięków i ich jakości nie do ułożenia. Ja sam, mimo, że chciałem i musiałem składać ten materiał, nie miałem o tym zbyt wielkiego pojęcia. To było wyzwanie. Setki momentów krytycznych pytających mnie o sens tego przedsięwzięcia, zostały jednak zdmuchnięte w chwili, gdy usiadałszy dziś na krześle, swobodnie poczułem, że wszystko, co potrafiłem zrobić jak najlepiej, zrobiłem. Już jest jedna osoba zadowolona z tego materiału. A jakie są w ogóle te nowe utwory i jaki ich klimat? Tak... Napisałem na papierku i dołączyłem do płyty takie słowa:

"... mam świadomość,
że ten materiał jest przejmujący, trudny, gorzki, surowy,
przedzierający się przez mroki duszy, obawy, strach,
rozczarowania. Niewygodny...."

To prawda wszystko. Co zatem skłania mnie, by o czymś takim w ogóle mówić? Tak, dziś to rozumiem bardziej....
Autentyczność.
Autentyczność, która przebija przez każdy z tych utworów. Autentyczność, która bez prób, bez przygotowania, bez kalkulacji, na małym wzmacniaczu nagrała gitary, wykrzyczała kłujące uczucia i druknęła czarno/białe kartki z tekstami. Wszysto na tej płytce jest rażące oko i ucho; estetyka widzialna i jakość dźwięku słyszalna. Lecz wobec siły autentycznego dotknięcia pustki, te sprawy się nie liczą nic a nic. Miałem, mimo to, moment poważnego tąpnięcia podczas pracy nad doprowadzeniem tych dźwięków do końca. Pewnego dnia, przyjaciele dali mi posłuchać Lao Che Powstanie Warszawskie. Zdałem sobie nagle sprawę, że muzycznie moje nagrania to dupa i tyle. Nie mogłem dłużej się zajmować AAO, było mi głupio i źle. Powiedziałem o tym Darkowi (perc. AAO i przyjaciel od zeszłych stuleci), marudząc na wszystkie możliwe sposoby, że to nie ma sensu, że inni grają lepiej, mają studio, pieniądze, mają próby, mają kontakt, a my nawet się spotkać nie możemy bo dzieli nas Morze. Jak tu nagrywać? Jak tu mówić o zespole? Jak tu próbować w ogóle robić jakąś muzę? Darek powiedział mi wówczas takie słowa:
A co ma w ogóle Against All Odds do Lao Che? Kto nagrywa tak jak AAO, bez prób, bez przygotowania, mając dwa dni na studio? Tylko wariaci. I to trzeba cenić. A po drugie....mam być szczery Woj? Ok, będę. W dupie mam Lao Che.
Nic nie mamy do Lao Che i Darek pomógł mi to zrozumieć. I więcej, coś więcej mi pomógł zrozumieć, coś, co pomogło mi dokończyć Nasze utwory.
Rozpisałem się jak dzik.......
Kocham nasze Against All Odds, to chciałem powiedzieć, pisząc wszystkie te wcześniejsze słowa. Kocham Against All Odds, bo jest ono lustrem mojego człowieczeństwa. Cieszę się i dziękuję Wam, że mogę się z Wami tym podzielić.

12 komentarzy:

A. pisze...

Cieszę się, że płyta przyniosła Ci Wojtku tyle radości.
Do mnie także przemawiają słowa AAO i Ty to wiesz...dlatego mam nadzieję, że uda mi się posłuchać nowej płyty w całości i do końca, mimo, że może jest trudna. Chciałabym móc się zmierzyć z tą trudnością, jeśli pozwolisz.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.

zagubiona pisze...

AUTENTYCZNOŚĆ to się ceni.
Kochaj i rób co chcesz!
Dobrze widzięć, ze jest coś co daje Ks tyle radośći! Ja popieram p.Darka tak robią tylko wariaci, a wy przecież jesteście wariatami ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu!)Bycie sobą to trudne zadanie, ale wiem,ze Ks podoła. Niech Ks. walczy o to, bo to zwątpienie to diabeł chciał Ks namieszać, bo wie,że to co robicie jako AAO jest dobre:D
Pozdrawiam Marysia

wally pisze...

Coz chcialbym powiedziec...kocham braciszka i tyle...
extrapozdro dla Angeliki!

A. pisze...

o jacie, dziękuję za pozdrowienia.
Jak sądzę - Walec, czy tak? ;)
pozdrawiam serdecznie!

wally pisze...

...ciagle ten sam Walec...

kolobky pisze...

Ciągle ten sam Walec, od lat, od lat.
Dziękuję, dziekuję.
Angela, dotarcie do tych nagrań nie jest kwestią mojego pozwolenia; wyślę je na twój adres i kropka. Podobnie i Marysia. Spokojna głowa. Podajcie mi tylko adresy i będzie.
Trzymajcie się

Anonimowy pisze...

Woju i ja czekam niecierpliwie. Tekst, który napisałeś wyjaśnił mi trochę lepiej Twoje wątpliwości czy muza będzie mi się "podobać" ;-) Nawet jeśli nie będzie mi się "podobać", bo "nie będzie mieć wdzięku", to i tak może być dobra, a nawet bardzo dobra!

Anonimowy pisze...

Są dwie rzeczy, które zawsze kojarzą mi się z Diakonem... - pasja i właśnie autentyczność.
Dlatego jestem pewna, że ta płyta jest niewzykła, bo zawiera w sobie samą prawdę i mówi o walce w sercu, którą każdy z nas toczy, tyle że na różne sposoby ;)
I oczywiśćie ja również, jesli Diakon się zgodzi, posłuchałabym z chęcią tych piosenek.
Pozdrawiam!
Ola (gdańsk)

Unknown pisze...

Także jestem dumna. Niesamowitym było czytanie tekstu o sprawach ważnych, gdzie udało się uniknąć banału, co wcale nie jest łatwe. Tak dobrze jest dotknąć autentyczności, którą udało Ci się osiągnąć z każdym czarnym znakiem postawionym na jasnym tle. I nie ma nieprzyjemnego mrowienia, kiedy piszesz o rzeczach trudnych, po rzeczach Twoich. Mam nadzieję, ze i ja będę miała szansę usłyszeć.
Serdeczności,
ela

kolobky pisze...

Elu droga. Wybacz mi... Znam kilka Elżbiet, i nie wiem doprawdy, która Ela napisała powyższy komentarz....
Pozdrowienia/mrowienia

Unknown pisze...

Wcale nie spodziewałam się, że będziesz wiedział:) IDM, bushido i lubię grać w koszykówkę. Nawet jeśli nie kojarzysz, nie szkodzi, nie trzeba:) Po porostu polubiłam tu poczytywać..
serdeczności,
ela

kolobky pisze...

Elu, jakże mam Cię w tej chwili nie kojarzyć. IDM, bushido, koszykówka - nie zabrakło niczego, żeby od razu mieć cię przed oczami. Pozdrawiam bardzo Wrocław.

Całe to DeProfundis jest trudną sprawą. Zorientowałem się, że część moich znajomych, nie bardzo potrafi poradzić sobie z tą płytą; nie dziwię się ani trochę, ani trochę. Nie wysyłam już CD, ale na za kilka dni, na nowej stronie AAO, umieszczę wszystkie utwory DeProfundis....
wszystkiego dobrego.
:-)