środa, 10 września 2008

The Fall

O...... napisał bym dużo, dużo więcej, lecz późno już bardzo, a wstać trzeba za kilka godzin. Dwa tygodnie temu, jadąc na rowerze przez centrum miasta, rzucił mi się w oczy plakat z napisem "The Fall" / zesztywniałem na moment.... The Fall (pochodzi z Manchester City) gra od 1976 roku: na początku był punk i taki pozostał. Bilety zostały kupione, kolega zaproszony, glany na nogach założone, kurtka z plakietką Crass w klapie jest - gotów jestem na koncert. Nie wiedziałem czego się spodziewać, ale wiedziałem, że bardzo chcę tam być. To, co usłyszałem i co zobaczyłem zaskoczyło mnie przeogromnie. Dawno, bardzo dawno nie byłem tak dobrze poruszony, jak tego wieczoru. Prosty, energetyczny punk, czy post-punk, jak to kto woli, czy po prostu The Fall ze swoim charaktertystycznym vocalem Marca E. Smitha i jak zwykle, za klawiszami, z uroczą panią. Stałem dość blisko, robiłem zdjęcia, krótki filmik, a potem schowałem aparat i byłem tylko dla muzyki... zresztą powoli rozkręcające się towarzystwo rozpoczęło szturchańca - pogo, i nie nie dało się stać spokojnie w miejscu. Obok mnie było całkiem niemało szpakowatych gości, pamiętających stare lata końca '70, gdy rodził się i gdy zaczynał żyć własnym życiem punk. Na plecach miałem co jakiś czas dreszczyk, na buzi uśmiech, a w sercu ogromną satysfakcję i wdzięczność, że mogę uczestniczyć w tym wydarzeniu. Scena i publiczność blisko, mikrofon często był oddawany w ręce publiki, kontakt z muzykami na wyciągnięcie ręki i muzyka, blisko coraz bliżej. Punk jest prosty i szczery, dlatego to kocham. A The Fall.... dostałem od nich niespodziankę niewyobrażalną - Ich na żywo, oraz solidny ładunek energii i świeżości.
Przedstawiam oto poniżej, kawalątek gigu "na żywo".......

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

"Punk jest prosty i szczery"...Najprawdziwsza prawda :)) Podoba mi się to co słysze z tego krótkiego nagrania.Pozdrawiam:)

Anonimowy pisze...

Dobrze jest móc poczytać coś pozytywnego.
Uśmiecham się pięknie,
Angelika

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawie brzmi ten krótki fragment złapany Twoim aparatem. Sam byłbym chyba na tym koncercie zadowolony ;-) A ja ostatnio mam fazę na progresywny rock - Porcupine Tree, Amplifier i Dream Theater.

kolobky pisze...

piernika...

Anonimowy pisze...

Nie chcę Wojtku sprawić Ci jakiejś przykrości czy coś w ten deseń. Nie chcę obrażać poprzedników. Długo decydowałem się przy kolejnych komentarzach czy włączyć się do grona komentatorów Twojego świata.

Mogę tylko napisać (choby nie na temat) że irytują mnie te komentarze.
Nie potrafię zrozumieć tego że nagle wszyscy mówią że Cię rozumieją, że 38 sek koncertu jest świadectwem że "jest moc". Nie chce szukać akceptacji moich słów u Ciebie, ale cholera czemu nikt nigdy nie powie : NIE zgadzam się, NIE podoba mi się. Nie chodzi o sprzeciw dla sprzeciwu. Ale zamierzam przerwać ciąg "..." co niniejszym czynie.

Nie nazwę siebie Twoim przyjacielem , ale ze względu na szacunek, chcę być fałszywie szczery (w tym momencie) aby przez kontrast ukazać sedno mojej myśli.

kolobky pisze...

a może po prostu się podoba, hm?

Anonimowy pisze...

może po prostu się podoba. Ale zauważam nie tylko, a może głównie w odniesieniu do innych miejsc komentowania, że piszę się trochę pod osobę. Oczywiście nie znam motywacji osoby komentującej ale tym bardziej staram się zwrócić uwagę na ten "problem", działając odwrotnie. Nie rozumiem tego że wszyscy są na TAK. Nie wierzę nawet że wszyscy co czytali konkretny post są całym sobą na "GE-NIAL-NE". Staram się więc zachęcić do krytyki a nie do głaskania się. Trudno mi to wytłumaczyć żeby nie wzbudzić kontrowersji więc pozostaje mi wiara że wiadomo o co chodzi.