klik
klik
Podniesiona niegdyś zaciśnięta pięść moja
W końcu zaczęła uderzać w pierś.
Ja nie jestem bez winy.
Zobaczyłem jak kopano i jak przepijano Polskę
A w tle do nielicznych już uszu
dochodziły jeszcze krzyki rozpaczliwe z przed wczoraj.
Krzyki bitych w więzieniach i na komisariatach
Krzyki zdesperowanych, do których strzelano z karabinów.
A panowie potrząsają dłońmi
I wznoszą toast
I się śmieją
Podczas gdy bohaterowie pozostają w cieniu
Lub już nie żyją, zamordowani.
Ojcze nasz, który jesteś w niebie
Święc się Imię Twoje
Przyjdź Królestwo Twoje….
poniedziałek, 27 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz