środa, 28 lipca 2010
Kocham Cię jak Irlandię...
Pakuję się i za trzy godziny jadę na lotnisko. Dziś rano żegnam się z Irlandią. Dwa lata pobytu pozostaną we mnie niczym tatuaż na skórze; zostałem naznaczony. Czuję, że nie będę oglądał się w tył, lecz że doświadczenia, spotkania, osoby i przeżycia będą się wciąż uobecniać we mnie, nabierając znaczenia, dojrzewając w przyszłości. Życie zmienia się, ale się nie kończy; ląduję w Krakowie i pójdę dalej, tam dokąd będę prowadzony, niosąc w sercu Skarb. Pierwszego posta na tym blogu napisałem tuż po przylocie do Dublina, dwa lata temu. Pustynny uzewnętrznił się właśnie w Irlandii. Dziś klamrą spinam dwuletni okres mojego życia. Wyjeżdżam, a wychylanie się w przyszłość - co jest wyrazem, wobec niej, ufności - miesza się z pełną pokoju i zadumy nostalgią. Zielona Wyspa, moja Siostra. Pokochana.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Witamy w domu ;)
No cóż - po moich dwóch latach miałem podobne odczucia żegnając Irlandię, bo wtedy jeszcze nie wiedziałem, że po dwuletniej rozłące znów do niej wrócę i tym razem już bez limitów czasowych;)
Do zobaczenia w Kraku! A potem z chęcią będę zapraszał w odwiedziny na Zieloną Wyspę;)
niesamowite ile tam jest odcieni zielonego prawda? ja za tą ilościa dotąd tesknię:)
Prześlij komentarz